Pielęgnacja cery i włosów podczas podróży I NIE TYLKO
Czy wasza cera, włosy, paznokcie, zęby - całe ciało źle przechodzą zmiany podczas lub po podróży?
Mają problem z akomodacją, a powrót do normalności zajmuje wieki?
Mam kilka sprawdzonych sposobów, każdy od innej osoby i każdy z innego kraju.
Każdy przetestowany w różnych warunkach, każdy niezawodny!

Zawsze uwielbiałam eksperymentować kosmetycznie ze swoim ciałem i wyglądem, choć nie zawsze dobrze się to kończyło. 😄 W tych czasach ciężko jest o siebie dbać w 100% naturalnie, bo we wszystkich produktach, których używamy jest chemia, a najwięcej w tych z etykietą EKO, czy "99% z naturalnych składników".
Nabierałam się na to przez długi czas, a domowe sposoby nie dawały mi zadowalających efektów. Po latach researchu i wiedzy zdobytej od ludzi z różnych części świata dobrałam idealne produkty, nie tylko dla mnie, ale i każdego. Nie znam, ani jednej osoby która nie była zadowolona z tych trików.

Jak dbać o włosy?
Może nam się nie wydawać to straszne, ale nasze włosy podczas podróży lub zmiany miejsca przeżywają szok. Podczas samej podróży są wystawione na wiele czynników zarówno klimatycznych jak i fakt, że nie ma bezpiecznej formy, którą możemy im zapewnić podróżując. Związane, czy rozpuszczone i tak nie będzie im komfortowo.

Podczas podróży:
Osobiście dzień przed wylotem, lub kilka godzin przed wylotem robię co-wash, czyli myję włosy samą odżywką. Po kąpieli nakładam sporą ilość maski do włosów, a przed wylotem plotę luźnie warkocze i wiążę je cienkimi, małymi gumeczkami, aby jedynie trzymały warkocz, nie narażając łuski włosa na złamanie przy mocnym wiązaniu. Tak zakonserowany włos nie tylko się odżywia i nawilża podczas całej podróży, ale i tworzy barierę ochronną przed wszystkimi "negatywami".

Zmiana miejsca:
Zmiana klimatu to nie tylko zmiana pogody. To zmiana wody, powietrza, jedzenia, wszystkiego!
W moim przypadku najgorszą kwestią jest woda. Jeżeli woda jest "twarda" to moje włosy od razu wyglądają jak siano. jakbym całe życie poddawała je ciężkim torturom.

Co nie jednokrotnie je uratowało w takiej sytuacji, to przede wszystkim oliwa z oliwek.
Najzwyklejsza kuchenna oliwa z oliwek.
Kiedy znajoma z Włoch poleciła mi ten sposób to przez wiele tygodni nakładałam na długość włosów obfite ilości oliwy po kilka razy w tygodniu. Efekty były widoczne po około 2 miesiącach, ale to jakie efekty!

Z "siana" ich stan wrócił do takiego, że mogłam je rozpuścić nie wstydząc się ich kondycji, mało tego ludzie zaczęli komplementować jakie są piękne!

Następnie zaczęłam przywiązywać dużą wagę do szamponów jakimi je myłam.
Przetestowałam już wiele "wszystko FREE" szamponów, ale moim faworytem zdecydowanie jest:
Shea Moisture Raw Shea Butter Moisture Retention.

Do tego odżywka z tej samej serii Shea Moisture Raw Shea Butter Restorative.

A po wszystkim jako idealne dopełnienie Cantu Shea Butter Leave in Conditioning Repair Cream.
Taka podstawowa rutyna mycia włosów jest kluczem do sukcesu, a w połączeniu z odpowiednią metodą daje efekt wow!
Odpowiednich metod jest mnóstwo, moja jest taka:
Krok 1 - Zaraz po wejściu pod prysznic moczę włosy i nakładam odżywkę, bądź maskę. Zakładam czepek i myję się.
Krok 2 - po umyciu, po około 10 minutach ściągam czepek, lekko zwilżam skóre głowy i myję włosy szamponem, wyłącznie od nasady głowy.
Krok 3 - nakładam oliwę z oliwek na same końcówki i spłukuję szampon.
Krok 4 - pod strumieniem wody wyciskam włosy od końcówek po skórę głowy, ugniatając. W ten sposób pozbywam się szamponu.
Krok 5 - po zakręceniu wody nakładam odżywkę i rozczesuję ją specjalną szczotką, ponownie ugniatam włosy dłonią.
Krok 6 - owijam włosy w ręcznik z mikrofibry, ugniatami i trzymam około 15-20 min aż nadmiar wody wsiąknie w ręcznik.
Nakładając przed szamponem odżywkę zabezpieczamy łuskę włosa, ugniatając odsączamy nadmiar produktów, a używając mikrofibry zapobiegamy elektryzowaniu się włosa.

Na koniec coś co naprawdę fajnie sprawdziło się w przypadku moich włosów podczas bezpośredniego wystawienia na słońce przez te lata, kiedy pracowałam na Wyspach Kanaryjskich to preparaty przeznaczone do prostowania włosów. Preparaty, które zabiezpieczają przed wysoką temperaturą.

Trafiłam na nie przypadkiem i sprawdziło się idealnie:
Serum Marion Termo Ochrona.
Kosztuje jedynie 8 zł i jest bardzo wydajne. Nie jest to naturalny produkt, ale muszę przyznać że nie koliduje z moimi rytuałami.
Jak dbać o zęby?
Tutaj nie będę się za dużo rozpisywała bo wystarczą 3 rzeczy:
1. Sodka oczyszczona
Po umyciu zębów, nakładałam na szczoteczkę trochę sodki i szorowałam nią zęby, po czym zostawiałam na kilka minut. Powtarzałam to 2 razy w tygodniu przez około półtora roku i muszę przyznać, że odkąd zaniechałam ten zabieg widzę dużą zmianę, niestety na minus.
+ chcąc stosować się do tego na dłuższą metę polecam fluoryzację u stomatologa.
UWAGA:
Sodka oczyszczona niszczy szkliwo, więc nie polecam tego triku osobom u których jest ono wrażliwe.

2. Skórka od banana
O tym sposobie powiedział mi jeden z Gości hotelowych i mimo, że na początku śmiesznie było go stosować to spełnił oczekiwania - widziałam efekty.
Należy systematycznie wcierać skórkę banana w zęby.
Z racji tego, że bananów na Wyspach nie brakowało to korzystałam z tego minimum 4 razy w tygodniu i nie dosyć, że zęby były bardziej śnieżne to szkliwo było przyjemnie gładkie.

3. Ananas
Nie trzeba go wcierać, ani robić z nim innych nie typowych rzeczy, a jedynie jeść.
Szczerze powiedziawszy nie wiem dlaczego i jak, ale działa. Mowa tutaj o codziennym jedzeniu ananasów, ale nie tylko kilka razy w tygodniu.
Żeby stwierdzić, że wpłynął na poprawę koloru moich zębów jadłam ananas codziennie, nawet po 2 razy dziennie i dopiero wtedy po czasie było widać małą poprawę.

Jak stosowałam się do 3 powyższych rzeczy razem, jako combo, miałam najpiękniejszy uśmiech jaki mogłam sobie wyobrazić. Bielutki i przyciągający uwagę i nie raz pytano mnie co robię, że mam takie białe zęby. Też możesz bo już znasz mój sekret!
POLECAM!

Jak dbać o cerę?
1. Słońce robi swoje
Podróżując nie chrońmy obsesyjnie cery przed promieniami słonecznymi, bo możemy sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Dopuszczenie słoneczka do naszej cery zapewni nam nie tylko kolor, ale przede wszystkim witaminalizację, do tego wysuszy niedoskonałości. Zamiast filtrów UF polecam maść z witamną A.

2. Witmina A
Jak już przy tym jesteśmy. Maść z witaminą A kosztuje nie całe 5 zł i niesamowicie wpływa na cere! Wygładza, zamyka pory, chroni i nawilża. Jest idealna do stosowania w podróży, na plaży, na przygodzie, na codzień! Osobiście smaruję się nią przynajmniej 4 razy w tygodniu.

3. Maseczka oczyszczająca z węgla i żelatyny
Genialna na oczyszczenie cery z zaskórniaków, a wiadomo - podczas podróży czy po zmianie miejsca te zaskórniaki na pewno się pojawią. Ja przygotowuje ją w następujący sposób:
Do malutkiego garnuszka wlewam około 3 łyżek wody, 1 łyżeczkę żelatyny i 1 kapsułkę/tabletkę węgla po czym daję to nad parę mieszając kilka minut i Vuala. GOTOWE!

4. Okłady z mleka
Podczas podróży, w trakcie, czy po zmianie miejsca możemy być przemęczeni i odwodnieni co będzie skutkowało sińcami lub "worami" pod oczami.
Zwykłe zamoczenie wacika w zimnym mleku i nałożenie go na oczy może zdziałać cuda! Jak wacik się ociepli to wystarczy zmoczyć go ponownie w zimnym mleku i trzymać okłady przez około 15 minut.
Próbowałam wszystkich możliwych sposobów na sińce pod oczami, odkąd odkryłam ten nie musiałam już więcej szukać.


5. Masaż twarzy
To można robić wszędzie, w busie, pociągu, pracy, samolocie, wszędzie. Ja robię masaż twarzy 2 razy dziennie podczas nakładania kremu, od kilku lat. Krok po kroku:
Krok I : opuszkami palców pukam delikatnie w skórę dookoła oczu.
Krok II : Naciągając prawy policzek uderzam delikatnie palcami w kierunku ucha, w górę. Później robię to samo z lewym policzkiem.
Krok III : Wyciągam brodę do góry i w przód po czym obiema dłońmi uderzam delikatnie od dołu do góry.
Krok IV : Relaksuję czoło jak najbardziej się da i delikatnie uderzam palcami.

To moje tajniki jak przetrwać podróż, zmianę miejsca i codzienność 😀
Znaliście, któreś z nich? A może nawet już jakieś testowaliście?